|  | 

Porady

Marsjanie i Wenusjanki na randce

O niczym innym tak bardzo nie marzyłam, jak o tym, by znów, po dwóch latach związku, poczuć to, co czułam na samym początku. Ktoś pomyśli, że zwariowałam, że to niemożliwe. Sama po jakimś czasie porzuciłam te marzenia. I opłaciło się. Przestałam na to czekać z utęsknieniem i samo do mnie przyszło. Znów poczułam, że Jego usta smakują zupełnie inaczej, znów z utęsknieniem czekałam na Jego dotyk, znów przed spotkaniem miałam wrażenie, że za chwilę motyle rozerwą mi wnętrzności. Coś pięknego! I choć było tak tylko raz, warto było!
Ktoś zapyta, jak to możliwe? A no tak, że wystarczy się rozstać. Teraz się z tego śmieję i cieszę, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu. Jednak to prawda, że szczera rozmowa to podstawa udanego związku. Nam tej rozmowy brakło na pewnym etapie. Ba, w pewnym momencie zupełnie przestaliśmy rozmawiać. Często miałam wrażenie, że zarówno ja, jak i Kuba – po prostu się nudzimy w swoim towarzystwie. On przestał w jakikolwiek sposób okazywać mi uczucia, ja za wszelką cenę chciałam to ratować i wciąż się dopytywałam. Zabijaliśmy się wzajemnie pomału, na początku nie zdając nawet sobie z tego sprawy. Ale z jednego jestem dumna. Dotknęliśmy dna naszego związku, rozstaliśmy się będąc na wyjeździe w Bieszczadach. Nie mogliśmy już ze sobą wytrzymać. Jednak przez te dwa lata byliśmy w stanie wypracować to, że po rozstaniu spokojnie, szczerze, długo rozmawialiśmy. Był żal, ale ‘pozytywny’, można powiedzieć – konstruktywny. Było szczere podsumowanie tych dwóch lat i co najważniejsze – szybko doszliśmy do tego, że skoro daliśmy radę rozpoznać problem, to musimy go pokonać razem, nie osobno. To cieszy i daje nadzieję na to, że naprawdę dobrana z nas para. Gdyby było inaczej, po prostu byśmy się rozstali nawet nie próbując niczego wyjaśnić, nie mówiąc już o naprawianiu. Szczerze życzę tego każdej parze, bo nie ma nic bardziej budującego! To krótkie ale owocne rozstanie wiele nas nauczyło, dało do myślenia i wręcz zmusiło do tego, by bardziej się o siebie starać, ale przede wszystkim uświadomiło nam, że udany związek nie polega na dopasowywaniu partnera do siebie, ale na poprawianiu własnego charakteru i osobowości. To siebie powinniśmy zmieniać i w sobie szukać winy, by stawać się lepszym człowiekiem.
Podczas tych kilku dni rozłąki i ja i Kuba szukał rozwiązania tej patowej sytuacji. On sięgnął po książkę, którą kupiła mu jego mama na walentynki chyba rok temu. “Marsjanie i Wenusjanki na randce” – może ktoś słyszał. Brzmi głupio, niektórym się może wydawać, że to chory poradnik dla osób, które mają problemy w kontaktach interpersonalnych. Ale nie! To świetna, ba – niezbędna lektura dla każdego! Kuba przeczytał kilkadziesiąt stron, a już widzę po nim zmianę. Ja w jeden dzień przeczytałam jedną trzecią i już wypisałam wiele ciekawych cytatów. Przede wszystkim to nie jest poradnik, a pomoc dla tych, którzy sami nie są w stanie dojść do tego, do czego doszliśmy z Kubą sami. Polecam lekturę. Może nie jest zbyt miła, jeżeli ktoś nie jest w stanie przyznać się do własnych błędów.

Może cieszę się przedwcześnie, może jestem głupia, ale…zawsze umiałam się cieszyć chwilą. Brakło mi jednak tego w związku. Byłam spięta, nerwowa, zbyt wiele planowałam. Czas o tym zapomnieć. Czas żyć tym, co jest teraz. A teraz mamy długie, gorące i pełne miłości lato. Chcemy z Kubą nadrobić stracony wyjazd. Za jakiś czas jedziemy pod namioty, by od nowa uczyć się przebywać w swoim towarzystwie. Owszem, ciężko jest ot tak zapomnieć o tym co było. Dawne nawyki też dają o sobie znać, ale gryzę się w język dość często i nie żałuję, wręcz przeciwnie. Wiem, że niektórych rzeczy nie powinno się mówić, a niektóre zachowania powinno się dostosowywać. I to nie jest tak, że źle czuję się w Kuby towarzystwie. Po prostu zmieniam siebie, tak samo jak i On.

Poza tym, apel do wszystkich – zbyt duże przemęczenie i za mało snu może przyczynić się do skrajnego wycieńczenia, czego jestem żywym dowodem (niestety) ;p

marsjanie-i-wenusjanki-na-randce

ABOUT THE AUTHOR

Podobne wpisy:

  • Remont

    Remont

    W ostatnich dniach mam nieodpartą ochotę wyjść z domu, wsiąść na rower i jechać przed siebie, gdzie oczy poniosą. Tak, ja, mam ochotę na rower. Dziwne, wiem, ale mam dość. Nie dzieje się nic złego, wręcz przeciwnie, jest zadziwiająco dobrze, ale… No właśnie. Od dwóch tygodni mamy remont łazienki. Syf, smród, kurz… Wszędzie czuję, słyszę

  • Co dalej jest?

    Co dalej jest?

    Można powiedzieć, że finiszuję z maturami. Został mi tylko rozszerzony ustny angielski i prezentacja z polskiego. O poprzednich maturach nie będę pisać, bo po prostu brak słów. Do tego te błędy w arkuszach to czysta kpina ze strony CKE i wieeeelkie niedopatrzenie, które skutecznie wytrącało maturzystów podczas pisania. Jak zaczęły się matury ciągle powtarzałam, że